MENU

https://aptekaszkolenia.pl/produkt/cialis/

Ślub w plenerze leśniczówka| Julia i Piotrek

ślub w plenerze

 

Ślub w plenerze leśniczówka

Odkąd Julka i Piotrek podczas naszego pierwszego spotkania, z dużym przejęciem opowiadali jak będzie wyglądał ich wielki dzień, zarażona ich entuzjazmem nie mogłam doczekać się ich ślubu w plenerze w samym środku lasu. Mówili, że ma być niestandardowo, kameralnie, a co najważniejsze od A do Z tylko i wyłącznie według ich planu. Z racji, iż indywidualizm cenię ponad wszystko, przeczuwałam, że będzie to po prostu fajny dzień (oczywiście się nie pomyliłam). Ponieważ Julka, czyli nasza cudowna panna młoda jest zawodową copywriterką, a na dodatek doktorantką językoznawstwa, nie wyobrażałam sobie, aby ktoś inny mógł w lepszy sposób oddać słownie to, co się wydarzyło tego dnia. Na szczęście Julka, bardzo optymistycznie zareagowała na mój pomysł i to, co możecie przeczytać poniżej, to tekst jej autorstwa. Serdeczne dzięki Julio ♥ a Was kochani zapraszam do lektury, no i do zobaczenia reportażu ze ślubu tej fantastycznej dwójki!

Ślub plenerowy na własnych zasadach

Biała suknia beza z długim trenem, uroczysty Marsz Mendelsona, zjawiskowy pierwszy taniec i tłum gości zbiorowo celebrujący pocałunki Młodej Pary…  Marzenia każdej małej dziewczynki? Na pewno nie moje. Mój, a właściwie Nasz ślub, nie należał do tych standardowych.

Dla lepszego zobrazowania klimatu może opowiem najpierw o tym, czego nie było: odbierania Panny Młodej z domu rodzinnego, ślubu kościelnego, prowadzenia do ołtarza, marsza weselnego, auta do ślubu, welonu, bramy weselnej, toastów rozpoczynanych przez mężczyzn, sprośnych zabaw, DJ-a ani zespołu weselnego, oczepin, witania chlebem i solą, biesiady z wódką w roli głównej,  tortu na specjalne zamówienie, fotobudek, typowego Pierwszego Tańca, wspólnego krojenia tortu, przenoszenia przez próg, toastów rozpoczynanych przez mężczyzn, setki gości. Wszystkie te rzeczy i aktywności są zarezerwowane dla innych par. Ale na pewno nie dla nas. Co było? Fantastyczny klimat, najbliższe dla nas osoby i troska o to, co w tym dniu najważniejsze.

Proste od samego początku założenia przekuliśmy w równie proste czyny. Bo u nas wszystko odbywało się raczej „intuicyjnie”, bez zbędnych spięć (może dlatego, że Pan Młody jest z zawodu elektrykiem? PS. W tym wpisie będzie jeszcze trochę takich „sucharów”).

Ślub plenerowy w leśnym klimacie

Ale od początku. Ślub w plenerze i przyjęcie weselne odbyło się w dworku weselnym Leśniczówka w Wodzisławiu Śląskim. To piękna klimatyczna lokacja w samym sercu malowniczego lasu. Miejsce nieprzypadkowe, bo właśnie LAS był motywem przewodnim naszej uroczystości. Czemu właśnie LAS? Bo dla nas to kwintesencja melancholii i romantyzmu. Las to namacalna magia pośród codziennej przyziemności. Leśne było nie tylko miejsce, ale też dekoracje i florystyka (gorące podziękowania dla Chwastów i Badyli, jesteście fantastyczni!). Zależało mi też na tym, żebym ja także prezentowała się tak, jak przystało na mroczną i nieco ironiczną królową elfów.

Żeby nie było tak „idealnie”, to musimy powiedzieć o tym, że wiele dekoracji zrobiliśmy sami. Gigantyczna złota rama ze zdjęciami to jeden z przykładów. Samodzielnie ją odnowiliśmy, a potem przewieźliśmy naszą KIĄ Picanto, i to ponad 40 kilometrów. Czym byłoby życie bez odrobiny szaleństwa?

Przygotowania, ceremonia i wesele w plenerze, czyli wesele bez spiny

W przygotowaniach na miejscu brali udział nasi Przyjaciele i jednocześnie Świadkowie. Było Prosecco, było wesoło, były bardzo sentymentalne prezenty wręczane sobie wzajemnie przed samą ceremonią ślubu. Wtedy JESZCZE wszystko było idealne, a mówię tu szczególnie o mojej… fryzurze. Potem geny warunkujące proste włosy nie dały o sobie zapomnieć, nawet w tak ważnym dniu. Nigdy nie lekceważcie genów, drogie Panny Młode. U mojego jeszcze-nie-męża też nie obyło się bez małych dramatów. W ostatniej chwili mój szanowny Narzeczony zorientował się, że w sumie to nie potrafi wiązać krawata. Pomocny okazał się wszystkim znany krewny, Wujaszek Google.

Na dole oczekiwali na nas Goście i Pani Urzędniczka, a do właściwego miejsca zaślubin dotarliśmy w akompaniamencie skrzypiec. Na instrumencie grała nasza serdeczna Koleżanka, Laura. Masz Mendelsona? Aria na strunie G? Nic z tych rzeczy. U nas był utwór „Concerning Hobbits” z filmu „Władca Pierścieni”. To tak na wypadek, gdyby ktoś jeszcze nie zorientował się, jak bardzo kręcą nas klimaty leśno-fantastyczne. Po wypowiedzianych sobie wzajemnie przysięgach miał nastąpić moment kulminacyjny, czyli wystrzał konfetti. Cóż… wystrzeliło tylko jedno z nich, a moja zabawna konsternacja także została uwieczniona na jednym z ujęć.

Toasty, toasty! Któż ich nie lubi? W restauracji powitali nas z szampanem nasi Drodzy Goście, których wcale nie było bardzo dużo – najbliższa rodzina i najbliżsi znajomi. A potem był taniec. Ale nie Pierwszy Taniec. Wcale nie pierwszy, i wcale nie ostatni. Razem z gośćmi zatańczyliśmy pierwszą balladę tego wieczora – „My Immortal”, Evanescence. Nie bylibyśmy sobą, gdyby i to nie miało symbolicznego znaczenia. Mój mąż oświadczył mi się na koncercie tego zespołu.

Spontaniczna sesja plenerowa w lesie

Leśny klimat towarzyszył nam także podczas króciutkiej prywatnej sesji, na którą czmychnęliśmy zaraz po podaniu tortu. To był taki moment wytchnienia, nawet mimo tego, że w tamtym momencie moje piękne, utrzymane w barokowej estetyce szpilki przestały ze mną współpracować. Ważne, że nie widać tego na zdjęciach. A co widać? Miłość, radość, spontaniczność.

Nietuzinkowy ślub na totalnym luzie

Na sali czekało na nas pyszne jedzenie, sporo whisky, fotki z naszego domowego Instaxa i dzikie tańce. À propos tańca: (wskazane czytać w głowie głosem konferansjera) – „szalone pląsy na uroczystości J + P ufundował nasz wyłączny sponsor, playlista Spotify autorstwa Panny Młodej”.  Na playliście znalazły się oczywiście wszystkie muzyczne niezbędniki każdej udanej potańcówki. Okazało się, że można bawić się bez disco polo. Klasyki rocka, rock’n’roll, hity lat ‘70, ‘80 i ‘00 porwały wszystkich do tańca. I było tak, jak powinno być na każdej dobrej imprezie. Bo uważam, że wesele to po prostu fajna impreza. Ale taka bardziej „na bogato”.

Skoro już o dobrej zabawie mowa, to ukłony należą się naszym wspaniałym Świadkom, którzy występowali w roli wodzirejów – i to na własną prośbę! Przechodzenie pod liną, gorące krzesła i zabawa w karocę zrobiły furorę.

 

Ślub plenerowy w kameralnym gronie najbliższych

Unikamy tradycji jak ognia. Zamiast tradycyjnych publicznych podziękowań dla rodziców były podziękowania prywatne, na osobności. Nietypowe były też inne atrakcje, które zapewniliśmy Gościom, między innymi zdjęcia i film wyświetlane o zmroku na rzutniku na patio. To była taka nostalgiczna podróż po życiu moim i mojego Męża. Zależało nam na tym, by każda osoba z zaproszonych Gości znalazła się na zdjęciach oraz na filmie. To miało stanowić symboliczną ilustrację tego, jak cenimy sobie wszystkie chwile spędzone z tymi wyjątkowymi ludźmi. Rzutnik sprawdził się także o północy, bo wówczas – w ramach „oczepin” zaprosiliśmy Gości do integracyjnego konkursu na wiedzę o Nowożeńcach. Podzieliliśmy towarzystwo na grupy i drużyna z największą ilością trafnych odpowiedzi wygrywała nagrody. Pięknym, typowo „zdjęciolubnym” momentem wieczoru było także zapalanie zimnych ogni na schodach przed wejściem do dworku weselnego. Wszyscy oddaliśmy się magii tej chwili i rozkoszowaliśmy się nią do samego końca.

Ślub po swojemu, czyli bezkompromisowe szaleństwo

To był ślub i wesele, jakie chcieliśmy mieć. Takie nasze własne i dedykowane naszym Gościom przyjęcie. Na naszych zasadach. Ze zdrowym rozsądkiem, choć z nutą szaleństwa. I oby właśnie takie było nasze całe życie.

Pozwólcie jeszcze, iż na sam koniec przytoczę wiadomość jaką otrzymałam od Julki po wysłaniu im materiału zdjęciowego w całości:
„Patrycjo… brak nam słów. ❤ Nie sądziłam, że oglądanie fotografii z automatu uruchomi we mnie wszystkie te emocje, które odczuwałam w dniu ślubu. Nigdy nie sądziłam też, że fotografie mają tak samo (a może nawet bardziej!) potężną moc, co słowo lub obraz ruchomy. A jednak. Udowodniłaś, że to możliwe i jestem Ci za to ogromnie wdzięczna. Oglądam je i słyszę gwar rozmów, śmiechy, muzykę. Chcę wyrazić najpiękniejsze podziękowania za każdy uśmiech, każdy detal, każdą zabawną sytuację i całe to piękno, które zdołałaś uchwycić na zdjęciach w dniu naszego niestandardowego leśnego ślubu. To jest magia. To, że stanęłaś na wysokości zdania, to nie powiedzieć nic. Dla mnie jesteś Artystką, Fotografką z powołania i wspaniałym człowiekiem! Nie wyobrażam sobie nikogo innego z nami w tym dniu.”

To ja już może nic więcej nie dodam, tylko to ♥ Julko, Piotrku, dziękuję Wam po stokroć!

 

Lokalizacja: Leśniczówka 
Florystyka: Chwasty i Badyle 

 

 

ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka reportaż ślubny ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka reportaż ślubny ślub w plenerze leśniczówka zdjęcia ślubne śląsk ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub plenerowy ślub w plenerowy ślub w plenerze leśniczówka ślub plenerowy ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub plenerowy ślub w leśniczówce zdjęcia ślubne ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka zdjęcia ślubne ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub plenerowyślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub plenerowy ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka zdjęcia ślubne ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówkaślub w plenerze leśniczówkaślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka ślub w plenerze leśniczówka

 

Więcej zdjęć mojego autorstwa z cyklu fotografia ślubna znajdziecie w  GALERIA ŚLUBNA.
Dodatkowo zapraszam również ma mój fanpage oraz instagram.

Comments
Add Your Comment

ZWIŃ